Stanisław Aleksander hr. Małachowski
O Pilicy » Żyli wśród nas » Goście » Stanisław Aleksander hr. Małachowski
Kiedy latem 2012 roku podczas wakacyjnej wędrówki zwiedzałem Końskie nie wiedziałem, że jeden z dziedziców tej miejscowości pozostawił ślad w dziejach Pilicy. To urodzony w 1770 w Końskich, Stanisław Aleksander hr. Małachowski herbu Nałęcz. Jego ojcem był Mikołaj Małachowski, wojewoda sieradzki, wojewoda łęczycki, starosta opoczyński i rotmistrz chorągwi 2. Brygady Kawalerii Narodowej, właściciel Kozłowa i Włoszczowej , który był posłem na sejm konwokacyjny a w 1764 roku podpisał elekcję Stanisława Augusta Poniatowskiego.Matką była Marianna Ewa Męcińska z Kurozwęk herbu Poraj a dziadkiem Wojciech Męciński z Kurozwęk herbu Poraj, marszałek trybunału lubelskiego, poseł, starosta ojcowski, ostrzeszowski i wieluński, dziedzic Chorunia, Domanowic, Ryczowa, Kiełczowic, Karlina, Bogdanowa, Krężny, Wulki, Bobolic, Załęża, Niegowonic, Mzurowa, Mstyczowa, Rodaków, Nowej Wsi, Zimnowody, Ogrodzieńca, Postaszowic, Trzebniowa, Gorzkowa, Przedwodziszowic, Kleszczowa, Włodowic, Gór, Parkoszowic, Bydlina, Woli Krzysztoporskiej, Radziątkowa, Zawadki, Jaworznika, Leśniowa, Żarek, Wysokiej, Prusiska, Skrzydłowa, tenutariusz dóbr królewskich Szypowice, Sierbowice, Szyce, Dzwonowice, właściciel kamienicy Celarowskiej w rynku krakowskim. Męcińscy również pozostawili ślad w historii Pilicy.
Stanisław Aleksander hr. Małachowski był absolwentem Akademii Krakowskiej. Pracował w służbie dyplomatycznej Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był członkiem świty poselstwa Piotra Franciszka Potockiego do Konstantynopola w latach 1790-1791. Wziął udział w wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku. W 1807 roku własnym kosztem wystawił pułk kirasjerów i dowodził nim w stopniu pułkownika. Wziął udział w wojnie polsko-austriackiej w 1809 roku. Uczestniczył w inwazji na Rosję w 1812r. kiedy to dostał się do rosyjskiej niewoli. 11 sierpnia 1831 mianowany został senatorem-wojewodą Królestwa Kongresowego. Był regimentarzem województw na lewym brzegu Wisły w powstaniu listopadowym. Dosłużył się stopnia generała brygady Księstwa Warszawskiego. Odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Virtuti Militari. Ożenił się z Anną Stadnicką i miał z nią 3 synów: Gustawa, Juliusza i Henryka oraz 2 córki: Gabrielę i Karolinę. Zmarł 28 V 1849 w Końskich. Był autorem pamiętników, z których pochodzi poniższy fragment:
Pewnego dnia ojciec mój czując się zdrowszym, rzekł do mojej matki.
- Chcę odwiedzić dawnego mego przyjaciela, podskarbiego koronnego Wesla, jutro pojedziemy do Pilicy gdzie on po rozprószeniu konfederacyi, w której był najczynniejszym członkiem jeneralicyi, przemieszkiwa, weźmiemy i chłopca, bo go nie ma przy kim zostawić.
Miałem wtedy lat 9 [Wizyta w Pilicy miała więc miejsce w roku 1779 r.] i guwernera nie było, a chociaż raz tylko byłem w Pilicy miejsce to tak mi jest pamięne, jak gdybym je dziś widział. Pałac na górze wspaniały, w guście teraźniejszym, schody marmurowe, pokoje niezmiernie wysokie, pełno mebli gustownych i zegarów w różnych kształtach, którym jako dziecko najwięcej się przypatrywałem. Wyszedł naprzeciw nas sędziwy starzec, podskarbi koronny Wessel, uściskali się z ojcem moim i na gong wszyscy poszliśmy, podskarbi Wessel obrócił się do swego marszałka Piaseckiego, aby ze mną poszedł na przechadzkę i zabawił mnie aż do czasu objadu. Pokazywał mi stajnie i wiele koni pięknych, wprowadził do kuchni, gdzie mnie najbardziej uderzyło, żem widział niedźwiedzia, pieczeń obracającego. Gdyśmy wrócili, obiad był zastawiony, podskarbi we fraku z orderem orła białego siedział na czele, gdy kamerdyner obnosił półmiski także już z siwymi włosami, podskarbi odezwał się do mojego ojca:
- Wojewodo! prezentuję Ci mego kamerdynera Batystę, który grał rolę ambasadom francuzkiego do generalicyi, niby przysłanego, wiesz bowiem zapewne, że kiedy konfederacya w tak świętym zamiarze rozpoczęta, którą tylko najwięcej Kaźmierz Puławski wspierał, zaczęła się rozpraszać i coraz mniej członków było, a ci, co zostali zaczęli krzyczeć, że Francya ani wojska, ani pieniędzy nie przysyła, ja chcąc podnieść ducha oświadczyłem, że w tej chwili otrzymałem list, w którym mnie zapewniają, że poseł z Francyi jest w drodze. Miałem 4000 czerwonych złotych, które kamerdynerowi memu oddałem, nauczywszy go, co ma mówić, gdy przyjedzie, a że Francuz doskonale swą rolę odegrał, tak więc o miesiąc przedłużyłem zgon naszych nadziei.
Niech to czytelnika nie dziwi, że takie szczegóły dziś jeszcze opisuję, bo nie mając nigdy imaginacyi żywej, pamięć ten brak nagradzała i to, choć w dzieciństwie, silne wrażenie zrobiło.