o. Stefan Brzozowski

O Pilicy » Żyli wśród nas » Ludzie kościoła » o. Stefan Brzozowski

Stefan Antoni Brzozowski.

Urodził się 31 maja 1805 w Zwoleniu. Na chrzcie św. otrzymał imię Antoni. Święcenia kapłańskie przyjął 1 lipca 1828 w Krakowie. Otrzymał imię zakonne Stefan. Przez 15 lat był lektorem filozofii i teologii dla nowicjuszy franciszkańskich. W roku 1830/1831 uczył filozofii w Chełmie Lubelskim, a w roku 1831/1832 pełnił obowiązki lektora teologii moralnej w Pilicy*. Zagrożony aresztowaniem i zsyłką na Sybir uciekł z Królestwa Polskiego na teren Górnego Śląska. W kwietniu 1843 przybył do Piekar, gdzie z ks. Janem Alojzym Fickiem rozpoczął akcję szerzenia wstrzemięźliwości.

30 października 1810 r. król pruski Fryderyk Wilhelm III wydał edykt uznający cały majątek ruchomy i nieruchomy klasztorów i kolegiat oraz ich dochody za własność państwową. Na Śląsku skasowano wtedy 69 domów zakonnych. 7 grudnia 1810 r. w klasztorze przebywało 8 ojców i 3 braci. W celu przeprowadzenia formalnej kasacji klasztoru, na Górę św. Anny przybył wówczas sędzia miejski z komornikiem, którzy dokonali inwentaryzacji majątku i zabrali pieniądze z kasy klasztornej. Zakonnicy zostali uznani za osoby świeckie. Przyznano im skromne pensje miesięczne. Prawie wszyscy, z wyjątkiem dwóch, wyjechali. Władze próbowały wykorzystać zabudowania klasztorne jako szpital, przytułek, a nawet na więzienie, jednak bardzo ciasne i niefunkcjonalnecele zakonne nie nadawały się do tego. Tymczasem do komisji sekularyzacyjnej napływały kolejne petycje miejscowej ludności, która utraciła źródło utrzymania wynikajace z pielgrzymkowego charakteru tego miejsca. 500 rodzin mogło pozostać bez jakichkolwiek dochodów. Komisja próbowała przerzucić problem na hrabiego Leopolda de Gaschin (Gaszyna), potomka fundatorów klasztoru i kalwarii, który uważał się nadal za ich właściciela i któremu zależało, aby to miejsce nie uległo degradacji. W 1820 r. hrabia uzyskał orzeczenie sądu uwzględniające jego roszczenie, ale ostatecznie w 1824 r. przegrał sprawę. Sąd uznał, że fundator klasztoru i kalwarii, hrabia Melchior de Gaschin, w dokumencie założycielskim z 1656 r. podarował klasztor Stolicy Apostolskiej. Po wyroku rząd pruski w 1832 r. oddał kościół, klasztor i kalwarię arcybiskupowi wrocławskiemu.

W 1844 r. do klasztoru na Górze św. Anny, za cichym przyzwoleniem kapituły wrocławskiej, ale z pominięciem zgody władz państwowych, przybył o. Stefan Brzozowski. Na przełomie lutego i marca 1844, O. Stefan rozpoczął działalność duszpasterską i społeczną. W ciągu 8 lat pracy wśród pielgrzymów i w okolicznych parafiach na bezprecedensową skalę rozwinął na Górnym Śląsku, ruch abstynencki, zakładając Towarzystwa Trzeźwości i Towarzystwa Wstrzemięźliwości. Organizował też bractwa III Zakonu św. Franciszka. Odbył wiele podróży misyjnych z rekolekcjami po całym Górnym Śląsku, w wyniku których na Górnym Śląsku powstał olbrzymi ruch antyalkoholowy obejmujący ok. 200 tysięcy ludzi. W Piekarach, wraz z proboszczem ks. Janem Nepomucenem Alojzym Fickiem, rozpoczęli działania, zyskując od razu spektakularne sukcesy wśród ludności polskiej. Do historii przeszły antyalkoholowe w treści płomienne kazania ks. Ficka. Szerzeniu idei trzeźwościowej służyły napisane przez o. Stefana broszury: Gwiazdka dla towarzyszów wstrzemięźliwości, ofiarowana w Szląsku u św. Anny na Górze Chełm (Racibórz. 1845) oraz Katechizm o świętej spowiedzi, o najświętszej komunii i o świętym sakramencie bierzmowania (Koźle. 1845). W 1845 r. ukazał się kilkustronicowy folder Wezwanie do wszystkich nieprzyiacieli kwaternicy piekielnéj w górnym Szlązku, zawierający apele Ferdinanda Johannesa Wit von Dörring i Stefana Brzozowskiego.

Wezwanie do wszystkich nieprzyiacieli kwaternicy piekielnej w górnym Szlązku.

Dla podziękowania Bogu, dla sprawienia radości naszemu szlachetnie myślącemu królowi, i dla naszego własnego zaszczytu, uczynmi kochani współ-Bracia górnego Szlązka! Towarzystwu naszemu wstrzemięźliwości wieczną i wspaniałą pamiątkę w katedralnym kościele Kolonskim nad Renem. — Że to, co w tej rzeczy czynicie, Bogu iest przyiemne, o tem was każdy wasz czuły ojciec, pasterz i kapłan z świętego miejsca naucza i przekonywa; — ze królowi iest miłe, czytać możecie w Gazecie urzędowej; — potrzeba tu tylko wykazać, że to czyniąc w wielkiej sprawie ogólnego dobra, iak wysokiego waszej własnej chwały i zaszczytu sięgacie stopnia. Chociaż zarzekaliście się wszystkich palonych napoiów, nie dla tego, aby się szczycić i chlubić, lecz aby przykazania Boskie wykonać, i własnej tak doczesnej iak wiecznej, tak ogólnej iak osobistej uniknąć zguby; — iednak wszystko z zadziwieniem patrzy na wasze chwalebne postępowanie, wiele ieszcze od was w każdym innym względzie oczeknuje dobrego. — Kto pijaństwo zaniechał, może każdego innego wyrzeknąć się, i ustrzedz grzechu; żaden bowiem grzech nie był tak łudzącym, iak pijaństwo. Przeto, gdy za nie długi czas w górnym Szlązku żadnego nie będzie pijaka, to też kiedyś i próżnowanie, wszeteczeństwa, kradzież kłutnie i niezgody znikną z naszej prowincyi; albowiem to wszystko było skutkiem pijaństwa, a szczególniej gorzałczanego. Gdy kto z niebezpieczeństwa życia wyratowany, lub z jakiej ciężkiej choroby został podźwigniony; albo gdy kogo niespodzianie spotkało iakie radosne zdarzenie i szczęście; któż się nie poczuwał do wdzięczności, aby podziękował Bogu przez iaką ofiarę chętnie uczynioną kościołowi lub żebrakowi? Wszyscy do Towarzystwa wstrzemięźliwości należący, ciężkąście chorobę już przetrwali; wszystkim nam zbawienie stało się, nadspodziewanie; dla tego w dowód wdzięczności chcemy łaski pełnej Boga Rodzicy Najświętszej Maryi Pannie, pod której opieką to wszystko szczęśliwie się stało, wystawić i poświęcić Ołtarz iak najpiękniejszy w zmiankowanym kościele katedralnym Kolońskim. - Na stopniach tego ołtarza położona będzie wielka książka pergaminowa, w której imiona wszystkich was wpisane będą, wraz z ofiarami waszemi na ten Jej sławny i wieczny pomnik podług możności każdego danemi. Dla tego niech się nikt nie wstydzi i z małą pośpieszyć ofiarką; bo tak od bogacza sta lub tysiące, iak od ubogiego żebraka grosz chętnie ofiarowany mile będzie przyięty i przyłożony na wykonanie tego świętego zamiaru. Może znajduią się pomiędzy wami osobliwie w Miastach i kraiach niemieckich, którzy do Towarzystwa wstrzemięźliwości ieszcze nie wstąpili, nie dla tego żeby pijaństwu byli oddani, lecz mniemaiąc, iż nie widzą dla siebie potrzeby przystąpienia, bo i bez niego są miernemi. Was więc proszę: Jeżeli tego dla was nie potrzebujecie, tedy uczyńcie to dla tak wielu słabych i nieszczęśliwych, którym wasz przykład tak w dobrem, iak w złem na zbawienie, lub potępienie posłużyć może, i uważajcie, że z tej przyczyny i Ojciec s. w Rzymie obietnicę wstrzemięźliwości uczynił: więc wstąpcie w stady iego! Uczyniwszy w Gazecie Kościelnej wezwanie do przewielebnego Duchowieństwa górnego Szlązka, które z radością przyjmowane zostało; słowa te obracam tu najpierwej do nauczycieli i przełożonych, Imiona Przełożonych będą zaraz za imionami królewskich urzędów i Panów Dziedzicznych napisane, aby przykładem swoim, innym przyświecali; - powtóre tych, którzy wspólnie z przełożonemi podięli się pracy zbierania ofiar; -potem nastąpią imiona tych wszystkich, którzy dobrowolne ofiary dawali. Lecz aby i dzieci, które do żadnego towarzystwa ieszcze nie wstąpiły tego zaszczytu stały się uczestnikami, upraszam szczególniej nauczycieli, aby szkolne dzieci, aby do czynienia składki wzywali; - a wszystkie, chociażby nie były w stanie więcej dać, iak tylko ieden fenik, i te w szczególnym zpisie będą umieszczone, z czego osobna książka będzie zrobiona i w kościele katedralnym Kolońskim złożona. - Pomyślcie sobie ojcowie i matki, młodzieńcy i panienki! co będzie za radość, gdy może kiedy wy sami, albo wasi najmilsi krewni będąc żołnierzami maszeruiąc ku Renn, spojrzawszy na wspaniały Pomnik Chrześcijaństwa z przyiechną swą chlubą i pociechą będą mogli mówić: Do tego i ia, ieszcze dziecięciem byłem — przyłożyłem się; — i moie imię tu napisane iest w złotej książce górnego Szlązka!

Pszów dnia nowego roku 1845. Wit v. Dorring.

 

Kochani Bracia i Siostry Towarzystwa Wstrzemięźliwości!

Już jest około sześć set lat iak kościół wielki w Kolonii zaczęto stawiać a dotąd nie mogą go zkończyć. Ma on bydz najwspanialszą ozdobą Krain i całego Chrześcijaństwa. Miliony ludu pragnie, aby jak najprędzej ukończony został; lecz kiedy Bóg dobrotliwy nad wami kochani Bracia i Siostry Towarzystwa Wstrzemięźliwości szczególniejsze okazał miłosierdzie swoie, odwodząc was od zgubnego pijaństwa, które na iednogo docześnie i wiecznie zgubiło: bądźcież mu wdzięczni. Kiedy Najświętsza Marya Panna przyięła was pod opiekę swoię w Towarzystwie wstrzemięźliwości; dajcież dowody, że Ją kochacie iako dobre dzieci swoią najukochańszą matkę. Coście dawali corocznie szynkierzom za gorzałczaną truciznę, nie żałujcie teraz przynajmniej połowę tego Najświętszej Maryi Pannie za lekarstwo, które uleczyło duszę, ciało, i kieszenie wasze; a tych pieniędzy wystarczy na wystawienie najpiękniejszej kaplicy *) dla tej litościwej i najukochańszej matki naszej, pod której zostaiemy opieką. Kochani Bracia i Siostry! którzy usłuchawszy głosu mego wołaiącego was do Towarzystwa wstrzemięźliwości, dziś się cieszycie i teraz tegoż głosu mego wołaiącego was do wdzięczności ku Najświętszej Maryi Panny! Żeby takowa kaplica waszemi ofiarkami zbudowana była wieczną i miłą pamiątką najmędrszego panowania Najjaśniejszego Króla Wilchelma IV pod którego prawdziwie ojcowskiem Berłem, Szlązko (daj Boże aby kraj) przez Towarzystwo wstrzemięźliwości na nowo odrodzone zostało, wieczną pamiątką dla was i waszych pokoleń, których niech Bóg utrzymuie w pokoju, iedności, i wzajemnej miłości.

*) W pomienionym kościele katedralnym Kolońskim.

 

W Szlązku na górze Chełm u S. Anny w dzień nowego roku 1845.

X. Stefan Brzozowski, Reform.

 

 

Popularny był w tym czasie wiersz Kwaternica piekielna.

Jam żołnierek bracia mili!

Słyszcie co śpiewam w tej chwili;

Wielką wojnę rozpoczęto,

Gorzałczysko już wyklęto!

 

Gorzałka jest rodem z piekła,

Lucyperowi uciekła,

Do pogan się wprzód dostała,

Potemu nas zamieszkała.

 

Tej piekielnej kwaternicy,

Już -już nie było na granicy,

Swoim smrodem napełniła,

Wsi i miasta zaraziła,

 

U żydków rada mieszkała,

Do nich ludzi zwoływała,

chłopy, baby zabawiała,

Co raz więcej pić kazała.

 

Mądrych zrobiła głupimi,

A bogatych ubogimi,

Zarobki im wydzierała,

A głód dzieciom mrzeć kazała.

 

Gospodarstwa sprzedawała,

Role, łąki zastawiała,

Długów ludziom narobiła,

W biedzie dziatki zostawiła.

 

Innych złodziestwa uczyła,

do szergowni wprowadziła,

Okna, garńce potrzaskała,

Suknie, koszule stargała.

 

W choroby zdrowych wtrącała,

Wielom życie odebrała,

W mrozach, wodach potopiła,

A dusze w piekło wtrąciła.

 

O piekielne gorzałczysko!

Coś sprawiło, złe nad wszystko,

Więc ci wojnę wydajemy,

Wypędzić cię już musiemy!

 

Bracia dobrzy, ukochani!

Nie cierpmy tak strasznej pani,

Precz z kwaternicą do piekła,

Zkąd ta zbrodniarka uciekła.

 

Myśmy żołnierze trzeźwości,

Koledzy wstrzemiężliwości,

Do broni, Bracia, do broni!

Bij gorzałkę, kto ją zgoni.

 

Kieliszki flaszki trzaskajmy,

Gorzałczysko wylewajmy,

By jej i świnie nie piły,

I psy się już nią brzydziły.

 

Masz gorzałko w gnoiu grobek!

Nie będzie cię pił parobek,

Ani żaden człek poczciwy,

Ani młody, ani siwy.

 

Kto jeszcze gorzałki broni,

Niech od nas z daleka stroni,

By nas jadem nie zarażał,

A do piekła nie wprowadzał.

 

Po tak dzielnem naszem męztwie,

Odniesiem chwałę w zwyciętwie.

Zatkniem chorągiew stałości.

Jako pomnik szczęśliwości.

 

Teraz Bracia, teraz żywo!

Bóg dał Wodę, jest i piwo,

Nie braknie nam nigdy chleba,

A po śmierci skok do nieba.

 

O. Stefan przeniósł się do klasztoru w Wieliczce, gdzie zamieszkał jako kapelan staniąteckich Benedyktynek. Na żądanie cesarza Józefa II otwarto tam w 1784 r. rządową szkołę dla panien i szkółkę dla dzieci wiejskich, dzięki czemu klasztor uniknął kasacji. W roku 1883 zaprowadził w Staniątkach  nabożeństwo pasyjne  Drogi Krzyżowej. Zmarł 10 lutego 1890 w Krakowie i tam został pochowany. W 1904 ukazał się artykuł wspominający o działanich o. Stefana, w którym mylnie podano jego nazwisko:

Środki ustawodawcze, jak gdzieindziej tak i u nas, nie wiele wywierały wpływu na powściągnienie pijaństwa. Konsumcya coraz większa wódki przekonywała, że się pijaństwo nie zmniejsza. Przyszło do tego, że właściciele dóbr i erbpachterowie** dochody swe głównie na propinacyi opierali. Za przykład zwiększenia się konsumcyi wódki mogą posłużyć dobra skarbowe Jaworzno, w których poprzednio czynsz roczny z dzierżawy propinacyi w drodze licytacyi publicznej otrzymany wynosił sumę 12.000, następnie podniósł się do 24,000 złp., a w r. 1842 doszedł do 50.000 złp. Jak więc gdzieindziej, tak i w Krakowie, zwrócono uwagę na potrzebę zakładania towarzystw wstrzemięźliwości: W r. 1838 zawiązało się takie towarzystwo pod przewodnictwem kasztelana Franciszka Wężyka. Ale towarzystwo to z powodu niewłaściwego zakresu działania i braku wytrwałości członków, wystawione na żarty osób niechętnych, de facto rozwiązać się musiało. W tym samym czasie niejaki Brzeziński, reformat z Pilicy, przymuszony opuścić Królestwo Polskie, udał się do Śląska pruskiego.Tam, jak drugi Mattews, zachęcał plebanów do zakładania towarzystw wstrzemięźliwości. Dobry przykład dany przez dwóch głównych pijaków, namówionych przez ks. Brzezińskiego do zrobienia ślubu wstrzemięźliwości, nakłonił lud wiejski do pójścia za ich przykładem. Wkrótce utworzyły się po wsiach towarzystwa. Od przystępujących do nich odbierano pod wezwaniem Najświętszej Panny solenne przyrzeczenie wstrzymywania się od używania wódki i araku, a po udzieleniu książeczki o wstrzemięźliwości i obrazka Matki Boskiej, wpisywano nowych towarzyszy wstrzemięźliwości do właściwei książki. Włościanie okręgu krakowskiego mając stosunki ze Śląskiem, pociągnięci przykładem Ślązaków, zaczęli przystępować do towarzystw w Mysłowicach, Bytomiu, Dzieckowicach. Ta chęć włościan przystępowania do obcych towarzystw wstrzemięźliwości zachęciła ks. Alfonsa Skórkowskiego, podówczas plebana w Liszkach, synowca biskupa, do wydania książeczki o wstrzemięźliwości na wzór śląski i do zawiązania w Liszkach towarzystwa w maju 1844 r.*** Ks. Łętowski, administrator dyecezyi, listem pasterskim zachęcił duchowieństwo do odbierania solennych przyrzeczeń i zakładania towarzystw wstrzemięźliwości i odtąd upowszechnione pijaństwo coraz więcej zmniejszać się zaczęło. Widoczny tego przykład był na górnikach w Jaworznie i Niedzieliskach, których byt odtąd znacznie się polepszył. Reforma ta wywołała narzekania osób interesowanych w utrzymaniu dawniejszych stosunków propinacyjnych****.

W temacie XIX-wiecznej walki z alkoholizmem jest jeszcze jeden pilicki ślad. W XIX w. w Ożarowicach, wsi na skraju zaboru rosyjskiego, tuż przy granicy z Prusami, nie było kościoła parafialnego, szkoły elementarnej ani żadnego zakładu rzemieślniczego. Na przełomie lat 50. i 60. XIX stulecia w Królestwie Kongresowym było jednak głośno o Ożarowicach, które mieszkańcy zdecydowali się wykupić w 1859 r. z rąk hrabiego Gwidona Henckla von Donnersmarcka ze Świerklańca. Powodem zainteresowania się Ożarowicami było również skuteczne opieranie się wsi powszechnej wtedy pladze alkoholizmu. W roku 1862 zanotowano: W niedziele i święta nie ma w Ożarowicach pogańskiej hulatyki ani żadnej bójki w karczmie, jeżeli czasem bywa zabawa, to umiarkowana z trzeźwością i rozsądkiem. Dzieweczki nie biegają do karczmy na tańce, jeżeli czasem która przyjdzie, to ze swoją mamą, która pilnuje i strzeże jej niewinnej duszy; przepędzają w domu całe dnie świąteczne, po skończonym nabożeństwie słuchając żywotów świętych pańskich albo innej budującej książki. Prawie wszyscy przestali pić gorzałkę, która zabija ciało i duszę człowieka, trudno też dzięki Bogu, widzieć tam pijanego człowieka, a choć niekiedy zdarzy się, że który z mieszkańców używający w potrzebie wódki przebierze miarkę, to się tego tak strasznie wstydzi, że nie śmie potem ludziom zajrzeć w oczy, traci na szacunku u drugich i długo musi przykładną trzeźwością zasługiwać, aż znów mu ludzie wrócą poważanie, które przez nieszczęsną gorzałkę utracił. Trzeba było na czas, co do kopiejki, regulować wpłaty wynikajace z kontraktu z hrabią, a z tym, z powodu powszechnej biedy, bywało różnie. Wydawanie pieniędzy na alkohol było więc surowo piętnowane przez mieszkańców. I tu pojawia się pilicki ślad: […] Prawie wszyscy włościanie umieją czytać, a niektórzy i pisać, więc też przez to mają daleko więcej rozgarnięcia i lepiej się rządzą niż ci, co nie dbają o naukę. Pomiędzy wieloma innemi, odznaczają się Wincenty Frączek i Antoni Koczot, którzy czytując żywoty świętych, jeżeli czego nie mogą dobrze pojąć, chodzą prosić o objaśnienia do jednego z szanownych księży Reformatów do Pilicy, a czego się tam dowiedzą, to wraz drugim braciom włościanom opowiadają. Stan pomyślny uczciwych włościan ożarowskich jawnie okazuje, o ile to oświata pomaga ludziom do wyjścia z poniżenia i nędzy, a do podniesienia dobrego bytu.

* H. Błażkiewicz. Studia w Małopolskiej prowincji reformatów 1623-1865 Nasza Przeszłość. Tom 087-07

** potocznie dzierżawca wieczysty

*** 1 maja 1844 roku, ludność parafii pw. św. Mikołaja w Liszkach złożyła śluby trzeźwości, zobowiązujące do powstrzymywania się przez całe życie od spożywania wódki i araku oraz powściągliwego używania napojów o niskiej zawartości alkoholu. Przygotowania do uroczystego aktu odbywały się w ramach odprawianych wówczas po raz pierwszy w diecezji krakowskiej nabożeństw majowych. Na kilkadziesiąt lat alkoholizm w Liszkach prawie zanikł co było nie na rękę właścicielowi miejscowego majątku hr. Kryspinowi Żeleńskiemu, który, mając w swoich dobrach monopol na sprzedaż alkoholu poniósł dotkliwie straty. Udało mu się doprowadzić do odejścia kapłana z Liszek. Kapliczka, ufundowana przez wiernych w 1846 roku na pamiątkę majówek i ślubu trzeźwości, stała w pobliżu starego kościoła w Liszkach. Obecnie znajduje się w Kaszowie, przy drodze wojewódzkiej.

**** Wiktor Kopff. Wspomnienia z ostatnich lat Rzeczypospolitej Krakowskiej. 1906