2015-Nad Biebrzą i na Polesiu cz.2
Nie tylko Pilica » Wakacyjna opowieść » 2015-Nad Biebrzą i na Polesiu cz.2
Część I >>>
„Polesie” to skrót myślowy. W tym roku, podobnie jak podczas sześciu poprzednich wyjazdów w ten rejon Polski bazujemy na Polesiu, w Wólce Cycowskiej, w pobliżu Poleskiego Parku Narodowego. Stąd urządzamy wypady w ciekawe miejsca od Puław po Zamość.
Pierwszy dzień naszego pobytu to upalna niedziela a w takie dni Lublin wyludnia się a na dodatek oferuje turystom darmowe parkingi. Cel sam się więc narzucił i bardzo dobrze bo w tym dniu lubelski rynek zamienił się w żydowską dzielnicę. rynku na inscenizacje żydowskiego wesela. organizuje Restauracja Żydowska „Mandragora” zorganizowała inscenizację „Nasze Wielkie Żydowskie Wesele”. Lublin był wielkim ośrodkiem żydowskim. Tu zbierał się Sejm Czterech Ziem. Tutaj działała, jedna z pierwszych w Polsce, hebrajska drukarnia. Tu działali słynni mistycy chasydzcy z Widzącym z Lublina na czele. Tu działa żydowska uczelnia Jesziwas Chachmej. Na jedno popołudnie na rynek powróciły symbolicznie żydowskie sklepiki reprezentowane przez dawne szyldy, kramy z bajgielami, domokrążcy i handlarki. Mieszkańcy i turyści długo bawili się w rymie żydowskiej muzyki.
W oczekiwaniu na spektakl powłóczyliśmy się po znanych i nieznanych zakamarkach tego pięknego grodu. Lublin to miasto wielu kultur. Przekonaliśmy się, że dotyczy to również kultury politycznej. Na Placu Unii Lubelskiej Marszałek sąsiaduje z Lenino i nikomu to nie przeszkadza. Mamy taką historię jaką mamy. Pełna jest zakrętów ale jest nasza... Piękne miasto i mądrzy mieszkańcy.
„Przysłowia niderlandzkie” to obraz namalowany w 1559 przez Pietera Bruegla Starszego. Przedstawia on zbiór scen rodzajowych ilustrujących przysłowia. Na obrazie zidentyfikowano ponad sto przysłów przedstawiających ówczesne społeczeństwo. Pieter Bruegel wyeksponował głupotę, amoralność i regres społeczny. Inna nazwa dzieła to: Świat do góry nogami. Projekt "Alegorie" zrealizowany w ramach przygotowań do obchodów siedemsetlecia nadania Lublinowi praw miejskich przybliżył przechodniom to dzieło.
Po wielkomiejskich atrakcjach czas na spotkania z przyrodą. Jedziemy na stawy do Pieszowoli. Trudno zliczyć ile razy już tutaj byliśmy. Miejsce jest to samo ale nigdy nie było takie same. Wita nas „jesień”. W starej dworskiej alei pożółkłe od upałów liście szeleszczą pod nogami. Ścieżka przyrodnicza Perhod wzbogaciła się o nowe zaplecze turystyczne. Nasz rplan to długi spacer wokół stawów i lenistwo połączone z wygrzewaniem się w słonku na wieżach widokowych. Widoki-bezcenne.
Ta czapla mieszka na niewielkim stawiku, w pobliżu drogi, kilometr od naszej bazy w Wólce Cycowskiej
Dla widoku w locie tego potężnego ptaka warto było przyjechać. Orzeł Bielik?
Mistrzostwo świata w maskowaniu? Nauczycielskie oko nie takich artystów wychwytuje na klasówkach :)
Po południu zaglądamy na Bagno Bubnów. To tereny legowe objęte ścisłą ochrona więc oglądać je można jedynie z wieży widokowej. Tam gdzie w ubiegłym roku były rozlewiska i oczka wodne widać jedynie wysuszone błoto, w którym tapla się trochę ptactwa. Za to warto posłuchać ciszy.
W drodze powrotnej zauważamy nową wiatę. Stoi przy jeziorku, którego nie widac z drogi a na mapie wygląda mizernie więc dotychczas go nie odwiedziliśmy. Błąd!
Kolejny upalny dzień zachęca do spacerów leśnej gęstwinie.Wybieramy się znowu do Poleskiego Parku Narodowego, nad jezioro Łukie. Trasa ścieżki „Spałwy” została w tym roku zmieniona. Znad jeziora wraca się inna trasą. Trzeba więc ją przetestować :)
Nareszcie cień :)
W upalne południe na pierwszy rzut oka wydaje się, że życie zamarło ale po dokładniejszym przyjrzeniu się widać, że przyroda nie próżnuje
Strażnicy PPN zlikwidowali sieci zastawione przez kłusowników
Wprawne oko dostrzegło coś...
...kolejny "mistrz maskowania" poległ w nierównej walce :)
Żółwie błotne W ośrodku PPN w Załuczu Starym:
Wybieramy się do Różanki poszukać śladów naszego Ludwika Pocieja ale po drodze jest kolejna ścieżka przyrodnicza „Obóz powstańczy”. Znana ale na pewno nie taka sama jak w poprzednich latach więc jak odmówić sobie spaceru „w pięknych okolicznosciach przyrody”?
Różanka z czterema wsiami i trzema folwarkami od XVI wieku była w rękach Pociejów. Ich posiadłości na tych terenach objęły później dodatkowo Włodawę z jedenastoma wsiami i siedmioma folwarkami oraz Orchówek a od 1708 r. jeszcze Terespol z jedenastoma wsiami i pięcioma folwarkami. W początkach XVIII w. Ludwik Pociej wybudował w Różance wspaniały zespół pałacowy otoczony ogrodem francuskim. Projekt przypisuje się królewskiemu architektowi Józefowi Pioli. Gmach ten w stylu włoskim spoczywał na wielkich dwupiętrowych piwnicach. Dół zawierał 24 pokoi sklepionych. Wspaniała sala, przez dwa piętra sięgająca, zajmowała środek gmachu. Od strony rzeki ciągnął się ganek 40 łokci długi a 5 szeroki, na marmurowych arkadach wsparty. Odrzwia i kominki wszystkie były też z marmuru. Nad dachem wznosiła się miedziana, pozłacana bania z herbem Pociejów.
Z powstaniem pałacu wiąże się legenda, według której Ludwika Pocieja, w jego skromnej drewnianej siedzibie, odwiedził car Piotr I, który zdziwił się, że ten mieszka tak ubogo. Wezwał więc Pocieja do Petersburga, zatrzymując go tam pod różnymi pretekstami. W tym czasie budowniczowie, na carski koszt, wznieśli Pociejowi okazałą rezydencję w Różance. Inna legenda mówi o tym, że Ludwik Pociej salwą z dział pałacowych dawał znać przeorowi ufundowanego przez siebie klasztoru paulinów we Włodawie, że pije jego zdrowie. Paulini odpowiadali mu podobną salwą z dział klasztornych. Julian Ursyn Niemcewicz w pamiętnikach wspomina o zgromadzonej przez Pociejów ciekawej kolekcji wielkich kielichów o oryginalnych kształtach, np. kijów, pistoletów czy niedźwiedzi. Ludwik Pociej tak zadłużył swe dobra, że według pamiętników Niemcewicza, po jego śmierci zabrakło funduszów na wyprawienie pogrzebu i ciało hetmana przez kilka lat przechowywano w kościele dominikanów w Terespolu. Pociej pochowany został w podziemiach ufundowanego przez siebie kościoła we Włodawie. Po Ludwiku dobra odziedziczył jego bratanek, Antoni Pociej, który sprzedał Różankę, Włodawę i Terespol Janowi Jerzemu Flemingowi, podskarbiemu wielkiemu litewskiemu po którym dobra odziedziczyła córka, słynna Izabela, z Flemingów Czartoryska. Jako posag Zofii czartoryskiej dobra trafiły w ręce Stanisława Kostki Zamoyskiego, późniejszego senatora i wojewody Księstwa Warszawskiego. Po pożarze w 1836 r. pałac został odbudowany według projektu Franciszka Marii Lanciego i Henryka Marconiego. Obniżono wówczas dach i zlikwidowano banię. Obok pałacu w Różance stały dwie XIX-wieczne oficyny, tworzące wraz z budynkiem głównym podkowiasty dziedziniec. W pobliżu znajdowała się także parterowa rządcówka. Żadna z tych budowli nie zachowała się. W okresie powstania styczniowego Zamoyscy w pałacu utrzymywali szpital polowy dla rannych powstańców. Po kolejnej przebudowie w początkach XX w. dach został podwyższony nad bocznymi ryzalitami i zyskał kształt łamany z owalnymi lukarnami. W XIX w. w pałacu było dużo rodzinnych pamiątek Zamoyskich, m.in. portrety przodków oraz cenne rzeźby. W 1905r. Park otoczono ceglanym murem. „Przed samym wycofaniem się Moskale podpalili budynki, wysadzili gorzelnię, ale pałac administrator uratował. W niedzielę wkroczyły tu patrole niemieckie i wtedy zaczęli Moskale bombardować Różankę, a specjalnie pałac, który od granatów zapalił się i doszczętnie spłonął”. Część ocalałych zbiorów oraz fragmenty wystroju wnętrz, m.in. tablicę erekcyjną, dwa kominki, kilka marmurowych rzeźb oraz wyposażenie kaplicy pałacowej, przeniesiono do istniejącego do dziś pałacyku myśliwskiego Zamoyskich w Adampolu koło Włodawy. We wnętrzu tego pałacyku, w dawnej sali biblioteki zachowała się polichromia z sześcioma widokami Różanki wykonanymi na podstawie starych fotografii, którą kazał wymalować właściciel Adampola, Konstanty Zamoyski. W 1917r. Róża Zamojska, żona Tomasza Komierowskiego, odziedziczyła zniszczony pałac. W jej ręku majątek pozostał do II wojny światowej a pałac trwał w ruinie. Rozebrano go podczas II wojny światowej. Jedynymi pozostałościami pałacu w Różance są zawalone i zarośnięte fragmenty piwnic pałacowych oraz park stanowiący własność prywatną.
Z zabudowań zespołu pałacowego ocalały: XIX-wieczna kordegarda przy bramie wjazdowej, ruiny drugiej kordegardy, XIX-wieczny trójkondygnacyjny pawilon parkowy w kształcie wieży, mieszczący później pałacową kotłownię i dawny dworek administratora z I poł. XIX w.
Pozostałości kordegardy
Pawilon parkowy pełniący później rolę kotłowni
Dawny dworek administratora
Naprzeciwko bramy parkowej, po drugiej stronie drogi zachował się filar muru świadczący o tym, że dawniej murowane ogrodzenie przebiegało po obu stronach drogi ciągnąc się kilkaset metrów od gorzelni do oficyny mieszkalnej z bramą przejazdową.
Pozostałość budynku piętrowej mieszkalnej oficyny folwarcznej zarządu dóbr włodawskich wzniesionej w latach 1903-1905 to dwa zrujnowane skrzydła budynku. W jednym ze skrzydeł znajduje się przelotowa brama przejazdowa o sklepieniu beczkowym, wiodąca niegdyś na wewnętrzny dziedziniec.
Zabudowania oficyny folwarcznej z brama przejazdową
Z zabudowań powstałych w końca XIX w. pozostały stajnia, wozownia, obora, owczarnia, gorzelnia, magazyn spirytusu i spichlerz.
Dawna gorzelnia
Spichlerz
Neogotycki kościół fundacji Zamoyskich, zbudowany został w latach 1908-13 według projektu Ksawerego Dionizego Makowskiego. W 1915 r., trafiony został kilkoma pociskami, które wybiły dużą dziurę w ścianie i uszkodziły filar w fasadzie.Wyremontowano go w latach 1929-31.
Docieramy do Hanny znanej już z poprzednich wyjazdów.
Wnętrze kościoła w Hannie
W zabudowaniach dawnej plebanii znajduje się bardzo ciekawa wystawa etnograficzna
Zwiedzamy nową mini-wystawę etnograficzną i jedziemy do Romanowa gdzie w dworze dziadków ze strony matki, Anna i Błażej Malskich, do 15 roku życia wychowywał się Józef Ignacy Kraszewski. Potem gospodarzami byli i ojciec pisarza Jan i najmłodszy brat pisarza Kajetan. Dwór spłonął w sierpniu 1943 roku, podpalony przez oddział radzieckiej partyzantki. W 1946 roku upaństwowiono park wraz z ruinami dworu i ulokowano tam leśnictwo. W 1958 roku Wojewódzka Rada Narodowa w Lublinie podjęła decyzję o utworzeniu w Romanowie muzeum J.I.Kraszewskiego, które po remoncie obiektu otwarto w 1962r.
Kaplica-mauzoleum Kraszewskich
krótkie spotkanie z gospodarzem...
...i ruszamy w drogę powrotną do Wólki. Po drodze zatrzymuje nas widok drewnianego kościółka pw. św.Mikołaja w Rozwadówce. Zbudowany został w 1911r. W jego nietypowej bryle czuć ślady kolejnych cerkwi, unickiej i prawosławnej, które tu kiedyś stały.
Odnowione wnętrze kościółka. Ołtarz główny powstał z przerobionych cerkiewnych carskich wrót.
Zatrzymujem sie jeszcze przy cerkwi w Horostytem, której wieżyczka pięknie złoci sie w popołudniowym słońcu
Cerkiew w Horostytem
Na ścieżce rowerowej Mietiułka
Upał nieco odpuścił a pojawił się orzeźwiający wiatr więc wybraliśmy się na wycieczkę ścieżką rowerową „Mietiułka” tworzącą pętlę pomiędzy Wólką Wytycką a stawami w Pieszowoli. 21-kilometrowa trasa prowadzi przez niemal bezludne tereny. O tym, że kiedyś były zamieszkałe świadczą liczne kapliczki. Cisza warta jest zwiększonego wysiłku na piaszczystych odcinkach.
Zmieniło się otoczenie cmentarza żołnierzy KOP w Wólce Wytyckiej.
Tym razem żaden szlachetny ród nie zaprosił nas na obiad ;)
Popołudnie spędziliśmy leniuchując nad jeziorem Wytyckim.
Wycieczka na południe
Od dawna miałem ochotę na zwiedzenie Hrubieszowa. W końcu przyszedł na to czas. Przepiękna jest cerkiew p.w. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny wzniesiona w połowie XIX wieku. Po pierwszej wojnie świątynia została zamknięta, Działalność duszpasterską wznowiono w niej w 1921. Parafia hrubieszowska działała także po II wojnie, wywiezieniu hrubieszowskich prawosławnych do ZSRR. Zamknięta została po akcji „Wisła” ale w 1951 wznowiła działalność. Budowla wyróżnia się liczbą kopuł, których, jako jedna z dwóch na świecie ma trzynaście. Niestety akurat była w remoncie ale sam widok elewacji robi niesamowite wrażenie.
Bardzo ciekawe jest muzeum z działami archeologii, etnografi,sztuki i historii lokalnej. Obejrzeliśmy piękną wystawę, na której zaprezentowano obrazy Mirosława Kuźmy przedstawiające rekonstrukcje pochówków. Współpraca archeologii, medycyna sądowej i sztuki przyniosła wspaniałe efekty.
Obrazy prof.Pawała Gajewskiego
Jedna z prac Stanisława Karaluka, miejscowego artysty-amatora
Protoplasta zamków patentowych!
Hrubieszów to miasto rodzinne Abrahama Sterna, który od 1810 konstruował machiny liczące wykonujące cztery podstawowe działania arytmetyczne. Potrafiły one również wyciągać pierwiastki kwadratowe.
Hrubieszów to rodzinne miasto Bolesława Prusa i Wiktora Zina. Przez krótki czas mieszkał tutaj Leśmian.
Dom,w którym urodził się B.Prus
Pomnik B.Prusa w parku miejskim
Za namowa pracownic muzeum pojechalismy do Masłomęcza, do Wioski Gotów. Dla archeologów okolice Hrubieszowa to prawdziwe „zagłębie gockie”. Badania archeologiczne nad kulturą Gotów w Kotlinie Hrubieszowskiej rozpoczęły się w 1977 roku itrwały cwierć wieku rozsławiając w mediach niewielka miejscowość. Znaleziska związane z historia tego ludu odkryto w Masłomęczu, Moroczynie, Gródku nad Bugiem, Hrubieszowie-Podgórzu, Swaryczowie, Podlodowie, Ulowie na Roztoczu, Machnówku, Tyszowcach, Dacharzowie i Wolicy Brzozowej. Wioska prowadzona jest przez pasjonatów skupionych w stowarzyszeniu. Działa od niedawna a plany rozbudowy ma szerokie.
chata wojownika
chata tkaczki
chata kowala
Tzw.Długi Dom
Jedziemy do Dołhobyczowa. Pałac pierwotnie był parterowym dworem, wzniesiony w pierwszej połowie XIX w. W 1837 przebudowano go według projektu Antonio Corazziego. Podobno został gruntownie odnowiony w 1982.
Obok stoi kompleksem zabudowań gospodarczych - neogotycki lamus, stajnia-spichlerz, gorzelnia, obory i młyn.
Lamus
Stajnia
Neogotycki kościół pw. MB Częstochowskiej wybudowany został w latach 1911-1914 z fundacji Świeżawskich jako wotum wdzięczności za udzielenie przez Stolicę Apostolską dyspensy od małżeńskiej przeszkody pokrewieństwa. Jedna z wież jest miniaturą wieży Kościoła Mariackiego.
Cerkiew św. Symeona Słupnika zbudowana około 1910 r. w stylu neobizantyjskim po pożarze starszej świątyni.
Nadszedł nieuchronnie przedostatni dzień wakacji czyli ostatni, który można poświęcić na wypoczynek. Ostatni dzień to już tylko podróż powrotna czyli Drogowa Loteria Korkowa :) Wyprzedzając nieco fakty powiem,że obstawiliśmy dobrze ale i tak siła wyższa w postaci wypadku zmusiła nas do sporego objazdu. Rozochoceni pokonaniem „Mietiułki” decydowaliśmy się na kolejną wycieczkę rowerową, 35-kilometrową pętlę z Wólki Cycowskiej przez jezioro Sumin, Urszulin gdzie pyszny, zimny shake przywrócił siły, jeziorko Świerszczów i Wolę Wereszczyńską. Upalna pogoda, nieco złagodzona wiatrem, narzuciła tempo rekreacyjne a postoje nad wodą zaniżyły średnią prędkość do nieprzyzwoicie niskiej wartości.
W planach na przyszły rok na pewno jest Podlasie bo ledwo liznęliśmy tamte strony i po raz kolejny okolice Lublina. Po siedmiu pobytach lista miejsc wartych odwiedzenia nadal pozostaje bardzo długa.
Część I >>>
Tych,ktÓrych zainteresowały wschodnie krańce Polski zapraszam do przejrzenia relacji z poprzednich lat >>>>