Zwyczaje ludowe

O Pilicy » Życie codzienne » Zwyczaje ludowe

Boże Narodzenie

O bożonarodzeniowych zwyczajach na jurajskich ziemiach pisał w XIX wieku  Michał Fedorowski.Od tego czasu przetoczyły się tędy dwie wojny światowe, kilka fal emigracji i rewolucji obyczajowych, które skutecznie przemieszały grupy etniczne i  społeczne oraz ich zwyczaje. Niewiele ze wspomnianych przez Fedorowskiego zwyczajów przetrwało chocby w sladowej formie do naszych czasów:

Żadna z dorocznych uroczystości nie obfituje w taka ilość pamiątek religijnych a zarazem wszelkiego rodzaju przesądów, jak wigilja Bożego narodzenia z Nowym rokiem i Trzema królami. Przeciąg ten czasu poświęcany bywa nabożeństwu, zabawom i różnym zabobonom, które noszą na sobie cechy bałwochwalczej przeszłości, zakrytej dla naszego oka zasłoną zamierzchłych wieków. Lud w stronach tutejszych święta Bożego narodzenia zowie Godami, a przeciąg czasu trzytygodniowy, który te święta poprzedza, (adwent) czasem przedgodowytn. Im krótszy przedział czasu poprzedza zbliżające się Gody, tem większy z dniem każdym panuje ruch we wsi. Więc jedni jadą na jarmark do miasteczka kupować strucle i rzeczy niezbędne do przypraw świątecznych służące, inni tymczasem wypiekają chleb, obmiatają, czyszczą i bielą izby, oblepiają piece, kominy i t. p. porządki czynią. W dzień wigilijny, prócz zwykłych przygotowań do postnej wieczerzy, czynione bywają różne psoty, figle i niewyczerpane wróżby wszelkiego rodzaju. Oto z blaskiem jutrzenki, gdy jeszcze na niebie mrugają blade gwiazdeczki, tajemniczo w ziemię patrząc, a we wsi cicho i głucho, wtedy chłopcy wiejscy, korzystając z odpowiedniej pory, przystępują ze wszelką ostrożnością, aby uśpionych mieszkańców nie obudzić, do t. z. rabunku. Rabunek ów polega na tem, żeby z podwórka każdego domostwa pochwycone pierwsze lepsze narzędzie schować do rowu, wciągnąć po drabinie na strzechę, lub też wszystkie te przedmioty pozwlekać na jedno miejsce, które zazwyczaj w pośrodku wsi wybierane bywa. Oprócz tego, parobczaki, gdy im jeszcze na to czas pozwala, zakładają jałowcem lub zabielają wapnem okna we wszystkich chatach, a to w tem celu, aby domownicy, nie rażeni wciskającem się światłem, jak najdłużej używali wywczasu. Również o tej porze, po niektórych siołach, na drzwiach domostw, w których się znajdują dziewczęta na wydaniu, rysują kredą lub węglem najrozmaitsze figury, wyobrażające ludzi, psów, koni i t. p. rzeczy. Gdy już wszystko z jak największą oględnością uczynionem zostanie, każdy z tych psotników udaje się na spoczynek, bynajmniej nie troszcząc się o to, że przebudzeni łamią sobie głowy nad wyszukiwaniem powywlekanych bron, sani, wozów, pługów, radeł, drabin i t. p. gospodarczych porządków. Posądzani o te figle, główni sprawcy, jakby tylko Bogu ducha winni byli, udają wielce zadziwionych a wszystko co zaszło, składają na jakieś złe, które po nocy latając, nadespeciło poczciwym ludziskom. Lud miejscowy uważa dzień wigilijny za przepowiednię na cały rok przyszły, to też chłop, dbając, żeby go pieniądze przez cały ten czas nie opuszczały, w dniu tem zazwyczaj i grosza na nic nie wydaje. Prócz tego gospodynie, same się krzątając koło potraw do wieczerzy przyszykowywanych, naganiają domowników od samego rana do pracy, ażeby, jak mówią, „po Bogu a w pracy cały rok przeszedł." Więc zaraz po śniadaniu, spożywszy żur na grzybach z ziemniakami, gospodarz przygotowywa inwentarzowi sieczkę na święta, inni, nic już nie jedząc do samej wieczerzy, to drzewo rąbią, to koło porządków domowych dzień cały spędzają. Z ukazaniem się pierwszej gwiazdki na niebie, stół, posypany sianem, przykrywany bywa białym obrusem, a izba wysłana słomą, w każdym zaś kącie stawiają naprzemian po snopku owsa i żyta. Skoro już wszystko wedle starego zwyczaju przygotowane zostanie, wtedy gospodarz, żegnając się, bierze z nad siestrzanu opłatek i łamiąc się naprzód z gospodynią, a potem z dziećmi i czeladzią, w te słowa odzywa się do każdego z osobna: „łam mnie, a służ mnie." Słowa te, pełne patrjarchalnej prostoty, wymawiane z powagą, przez wszystkich przyjmowane bywają objęciem nóg i nizkim pokłonem do ziemi. Po tem wszystkiem, przysunąwszy ławy, zasiadają do wieczerzy, bacząc jednak na to, żeby liczba biesiadników była parzystą, gdyż w przeciwnym razie, jak powszechnie mniemają, jeden z uczestników nie doczekałby przyszłych godów. Co się zaś straw tyczy, tych liczba bywa zwykle nieparzystą, u biedniejszych z trzech, a u zamożniejszych z siedmiu się potraw składa. Potrawy te są: kasza jęczmienna z ziemianką (mlekiem wyciskanem z siemienia konopnego), dalej kolejno następują: kasza z grzybami i piątki czyli kluski tatarczane z makiem. Po skończonej wieczerzy, dziewoje, wygoniwszy z izby, przy pomocy mioteł, ciekawych parobków, przystępują do najrozmaitszych wróżb, w celu dowiedzenia się, czy wyjdą za mąż w nadchodzące zapusty; o wróżbach tych będziemy mówić w osobnym rozdziale. Po wieczerzy wigilijnej, również jak i w następne wieczory, bywają śpiewane kolędy, które, poruszając serca wieśniacze bardziej niż najszczytniejsze modlitwy, zarazem umilają im rzadkie te chwile szczęścia wzniosłą i pełną serdecznego ciepła melodją. Przepędzając cały ten czas na nabożeństwie i zabawie, w drugie święto, po poświęceniu grochu i owsa, których po trochu do kościoła w chusteczkach przynoszą, zaraz po odczytaniu ewangelji, rzucają na kapłana ziarnkami owsa, przypominając tem ukamienowanie pierwszego męczennika wiary, św. Szczepana; resztę zaś ziarna przechowują da wiosny, dosypując je przy siewie do zboża, ażeby się obrodziło i pomyślny plon wydało.

Tego jeszcze samego dnia, lub następnego, gospodarz wyprząta izbę z nasłanej słomy i siana, które, zadając w jednej części dobytkowi w tym celu, aby do następnego roku przechował się zdrowo i szczęśliwie, z reszty wykręca powrósła, obwiązując niemi wszystkie drzewa owocowe w sadzie, przy drodze, lub w polu, który to sposób ma je ochraniać od mrozów i trapiących owadów, a zarazem ma się przyczyniać ku obfitemu obrodzeniu owocem. Po Bożem narodzeniu poczynają się wszelkiego rodzaju kolędowania. Więc naprzód, począwszy od samych świąt, pastuszkowie ze wsi chodzą od chaty do chaty, śpiewając pieśni kolędowe, a opatrzeni drobnym datkiem, idą dalej, dopóki kolejno nie obejdą wszystkich gospodarzy. Następnie, począwszy od Nowego Roku„ proboszcz miejscowy, wyrusza po kolędzie, objeżdżając, wraz z organistą, wszystkie wioski, obsypywany po drodze pełnemi miarami owsa, oraz jajkami i orzechami, których i organista niemało przy tej sposobności uzbiera za kreślenie na drzwiach domostw trzech symbolicznych liter: G. M. B., połączonych ze sobą krzyżami. [Zwyczaj kolędowania plebanów po swojej parafji datuje się od synodu piotrkowskiego, który, rozporządzeniem swojem, wydanem w r. 1628, polecił księżom o naukę chrześcijańską zapytywać wszystkich parafjan.] Kreda, poświęcana w dzień Trzech Króli, ma w medycynie ludu tutejszego wielkie znaczenie, o czem we właściwem miejscu obszerniej mówić będę [Czem więcej razy kreda taka jest poświęcaną,, tem zbawienniejsze ma być jej działanie przy t. z. określeniu]. Również o tym czasie po małych miasteczkach wieczorami żaki obchodzą wszystkie domostwa z gwiazdką, która urządzona w rodzaju transparentu, świeci się w przetaku, obsadzonym na długim drążku. Po wsiach znowu, tak jak i w innych miejscowościach naszego kraju, oprowadzają na powróśle parobka, okręconego grochowinami, który pomrukiwaniem naśladuje niedźwiedzia, a za każde nieposłuszeństwo bywa, wśród ogólnego śmiechu, smagany batami przez towarzyszy, którzy, oczerniwszy ręce i twarze węglem i pozarzucawszy na się płachty, udają cyganów, przybyłych z dalekiej Ukrainy. Wreszcie, najczęściej w ostatki, już jakby na zakończenie zapust, ukazuje się zwykle jeździec na pobrykującym koniku, becząca koza i żóraw, który, klapiąc raz po raz długim dziobem, najwięcej przestrasza dziatwę, na ten widok pierzchającą od strachu. Cały ten orszak, otoczony chmarą młodzieży, zwykle zaczynając od dworu, obchodzi okoliczne wioski, przy odgłosie skrzypek i brzęczących janczarów. Te i tym podobne zabawy, tchnące prawdziwą swojskością, a przytem huczne, po kilka dni trwające wesela, których o tej porze najwięcej przypada, połączone ze śpiewem ochoczych weselników i z rozlegającą się po wsi muzyką, dodają o tym czasie zacisznej wioszczynie jakiegoś niezwykłego życia, które naraz milknie, ustępując z drogi przed wielkim postem, a z nim przed starym porządkiem rzeczy, postępującym zwykłą koleją, wśród spokoju, pracy i codziennych zabiegów koło gospodarki.

[Michał Fedorowski. Lud okolic Żarek,Siewierza i Pilicy. 1888r.]

Wigilia obfituje w zwyczaje sięgające korzeniami do wierzeń pogańskich. Tradycja obchodzenia grudniowego święta sięga czasów pogańskich. W okolicy przesilenia zimowego- 21/22 grudnia- przypadało dawne święto słowiańskie zwane Godowym Świętem. Rozpoczęcie okresu, w którym zaczyna przybywać dnia i ubywać nocy przyjmowano za zwycięstwo światła nad ciemnością, napawające radością i optymizmem oraz przynoszące ludziom nadzieję. W tradycji słowiańskiej ten okres poświęcony było także duszom zmarłych przodków. By dusze mogły się ogrzać palono na cmentarzach ogniska i organizowano rytualne uczty, z którymi w późniejszym okresie przeniesiono się do domostw. W czasie Godowych Świąt wróżono przebieg przyszłego roku zwłaszcza istotne dla przetrwania pogodę i zbiory. Ze stanu pogody w przeciągu kolejnych dwunastu dni czyniono wróżbę do odpowiednio kolejnych miesięcy roku. Ścielenie słomy lub siana pod nakryciem stołu służyło obłaskawieniu sprawującego pieczę nad rodziną demona Siema oraz bóstwa zboża i pól - Rgieła. Na podstawie wyciągniętych źdźbeł oceniano ich przychylność dla domowników. Dzieci otrzymywały drobne upominki oraz orzechy, jabłka i specjalne placki zwane szczodrakami w kształcie zwierząt lub lalek.

Kolędnicy

Słowiańskiemu Godowemu Świętu towarzyszył zwyczaj kolędowania czyli odwiedzania domostw z życzeniami pomyślności. W zamian za życzenia, przyjmowane jako pomyślna wróżba urodzaju i powodzenia, gospodarze obdarowywali przebierańców świątecznymi smakołykami lub wykupywali się drobnymi datkami. Z czasem zwyczaj został przyjęty przez tradycje chrześcijańską. Praktykuje się go zwykle do Trzech Króli, rzadziej również w Ostatki. Kolędnicy nosili maszkary, którymi dla żartów straszono widzów. Miały one swoje źródło posiadają w pogańskich praktykach zaklinania urodzaju. Były wśród nich:  turoń wywodzący się jeszcze z tradycji pogańskich, koza, niedźwiedź, koń, kogut, bocian. Popularne stały się  pochody z gwiazdą, wykonaną z kolorowego papieru i obracającą się na drzewcu. Kolędnik ją trzymający nazywany był gwiazdorem lub gwiaździchem. Noszenie gwiazdy początkowo symbolizowało odradzanie się słońca słońca. W tradycji chrześcijańskiej gwiazda zaczęła symbolizować z gwiazdę betlejemską. W grupie kolędników znajdowali się pasterze, Trzej Królowie, dziad, baba, Żyd, śmierć, diabeł, Cygan, żołnierz, policjant, kominiarze lub muzykanci. Chodzili też szopkarze z szopką i kukiełkami, odgrywający Herody lub Jasełka a w biblijną opowieść o przyjściu Jezusa na świat wplatano ludowe wątki i tradycje. Kolędnicy byli wyczekiwanymi gośćmi gdyż pominięcie domu uważane było za zły znak.

Kolędy

W wielu domach zachowała się tradycja śpiewania kolęd i pastorałek. Zwyczaj ten pierwotnie dotyczył radosnych pieśni noworocznych. Autorem pierwszej kolędy powstałej w XV w. jest św. Franciszek. Pierwsze polskie kolędy tłumaczone były z łaciny i z języka czeskiego. W XVII wieku w tekstach kolęd zaczęły pojawiać się elementy ludowe. W ten sposób powstały pastorałki.

Świąteczne dekoracje

Na Śląsku praktykowano zwyczaj stawiania w kącie izby pierwszego zżętego latem snopa żyta zwanego diduchem. Był on dekorowany suszonymi owocami oraz orzechami a po święcie pieczołowicie przechowywany był aż do wiosny. Z nasion pochodzących z kłosów tego snopa należało rozpocząć przyszłoroczny siew. W południowej Polsce,w tym w Ziemi Krakowskiej, zawieszano pod sufitem,nad drzwiami lub oknem Podłaźniczkę – gałązki jodły, świerku lub sosny ozdabiane ciastkami, kolorowymi świeczkami czy orzechami. Jako dekorację stosowano również plony:fasolę, mak czy konopie. Zwyczaj dekorowania choinek,które są symbolem biblijnego drzewa życia, rozpropagowany przez reformatora religijnego Marcina Lutra, dotarł do Polski za sprawą niemieckich osadników. Pierwsze udekorowane drzewka zaczęły pojawiać się w polskich miastach pod koniec XVIII wieku. Z czasem zwyczaj przyjął się na wsi i wyparł inne obrzęd owe dekoracje.

Pierwsza gwiazdka

Tradycją jest zasiadanie do wieczerzy wigilijnej wraz z „pierwszą gwiazdką na niebie”. Jest to symbolicznym nawiązaniem do Gwiazdy Betlejemskiej zwiastującej narodziny Jezusa, Symboliczna pierwsza gwiazdka, której wypatrujemy przez okno 24 grudnia, tak naprawdę nie jest gwiazdą! Jako pierwsza na niebie ukazuje się planeta – nasza sąsiadka Wenus.

Wigilijne potrawy

Każdy region miał swój tradycyjny zestaw potraw. Niegdyś liczba potraw była nieparzysta. Według starych obrzędów na stole powinno być 13 potraw u bogaczy, 11 u szlachty, a 9 u mieszczan. Cytowany wyżej Fedorowski mówi o trzech potrawach u biedniejszych chłopów i o siedmiu u zamożniejszych. Z czasem upowszechnił się zwyczaj stawiania dwunastu potraw na wigilijnym stole symbolizujących 12 apostołów. Należy spróbować każdej z dwunastu wigilijnych potraw po to aby nie zabrakło jej w następnym roku.

Wolne miejsce przy stole

Na stole przykrytym białym obrusem ustawia się o jedno nakrycie więcej niż wynosi liczba zgromadzonych osób. Liczba uczestników wigilijnej kolacji powinna być parzysta. Nieparzysta liczba stołowników oznaczała,że jeden z uczestników nie doczeka następnych świąt.Dodatkowe miejsce przy stole wigilijnym przeznaczone jest dla niezapowiedzianego gości. Zwyczaj ten upowszechnił się w XIX wieku ale jego źródła doszukiwać się można w odległych czasach,w których wierzono, że na wieczerzy wigilijnej pojawiają się dusze zmarłych. .Jeszcze w XIX wieku wierzono, że aby podczas wieczerzy wigilijnej jeżeli wyszło się do sieni i spojrzało do izby przez dziurkę od klucza,można było ujrzeć zmarła w bieżącym roku osobę siedzącą wśród domowników. Dla „przybysza z zaświatów” zostawiano wolne miejsce przy stole. Upowszechnienie się tego zwyczaju w XIX-wieku można wiązać z okresem po powstaniu styczniowym kiedy to rodziny wierząc w powrót bliskich z zesłania zostawiały dla nich miejsce przy stole.

Opłatek

Opłatek symbolizuje pojednanie, zgodę, przyjaźń i miłość. Zwyczaj łamania się opłatkiem pochodzi z czasów wczesnego chrześcijaństwa, kiedy wierni przynosili do świątyni chleb,który po błogosławieniu zanosili innym osobom, które nie mogły przyjść na mszę.  Praktyka ta, popularna w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zanikać zaczęła w IX wieku. Tradycja dzielenia się opłatkiem w znanej dzisiaj formie pochodzi z XVIII wieku.  Dzielenie się nim na początku wieczerzy wigilijnej było formą pojednania pomiędzy ludźmi zasiadającymi do wieczerzy. Na początku XIX wieku popularne stały się, znane tylko w Polsce, ozdoby z opłatka, które zawieszano nad stołem wigilijnym. Miały zapewnić szczęście i powodzenie w nadchodzącym roku. Z kolorowego ciasta opłatkowego wykonywane były tak zwane światy, którymi dekorowane były zawieszane u sufitu podłaźniczki.

Wierzono też, że nieposzanowanie uroczystego charakteru wigilijnego wieczoru może wywołać różne nieszczęścia. Do dzisiaj przestrzega się, aby w czas okazywać sobie wzajemnie życzliwość a zwłaszcza kłócić się. Wszelkie zranienia oraz choroby w czasie świąt odbierano jako zapowiedź kłopotów ze zdrowiem. Istnieje przesąd, że jeśli w wigilijny poranek pierwszym gościem w domu będzie młody chłopiec, przyniesie to szczęśliwy rok. Znany jest zwyczaj umieszczania grosika w jednym uszku w barszczu - tego kto na niego trafi spotka szczęście w nadchodzącym roku. Kolejny zwyczaj to noszenie, „na szczęście”, w portfelu łuski z wigilijnego karpia.

O innych świątecznych tradycjach,zwłaszcza kulinarnych, można przeczytać na blogu Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Pilicy.

 

 Wielkanoc

Niedziela Palmowa

Obchodzona jest przez chrześcijan na pamiątkę zapowiedzi męczeńskiej śmierci Chrystusa. Kiedy Jezus wjeżdżał na osiołku do Jerozolimy, ludzie rzucali pod kopyta liście palmy. Pierwsze znane zapisy dotyczące święta pochodzą z dziennika pątniczki Egerii, a datowane są na lata osiemdziesiąte IV wieku. Z Jerozolimy procesja Niedzieli Palmowej rozprzestrzeniła się na kraje chrześcijańskiego Wschodu. W Polsce Niedziela Palmowa obchodzona jest od średniowiecza. Katolicy idą w tym dniu do kościołów z palmami, symbolem odradzającego się życia. Palmy nie mogą zawierać żadnych części metalowych czy tworzyw sztucznych. Zdobione są baziami i kwiatami z bibuły. Niegdyś palemkami były gałązki wierzby przystrojone kwiatkami i wstążkami. Zatknięta za święty obrazek palemka chronić ma przed złem i nieszczęściem. Poza Polską zwyczaj ten przetrwał w południowych Niemczech oraz  w Austrii.

Tematy powiązane:

2014. Konkurs na najpiekniejsza palmę wielkanocną

2015 Wielkanocne konkursy

2016. Konkurs na najpiękniejsza palmę wielkanocną

Piątki pasyjne

Od początku istnienia zakonu franciszkanie postawili sobie za cel szerzenie kultu Męki Pańskiej. Znakiem duchowości pasyjnej franciszkanów jest wystrój głównego ołtarza,w którym umieszczony jest wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego. W krużgankach klasztornych znajduje się kapliczka Pana Jezusa Cierpiącego. Od tej reguły nie ma wyjątku. Przy każdym z powstających klasztorów budowana była Droga Krzyżowa i propagowane nabożeństwo Męki Pańskiej. Papież Bonifacy XIII udzielił franciszkanom reformatom specjalnego przywileju, który mówił, że wierni uczestniczący w nabożeństwie Drogi Krzyżowej otrzymują takie same odpusty jak w Ziemi Świętej. Duchowość franciszkańska jest duchowością pasyjną. Okres Wielkiego Postu, a w szczególności Triduum Paschalne, stanowi centrum ich życia zakonnego. Franciszkanie Wielki Post rozpoczynali dwa dni przed Środą Popielcową i trwali w nim do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Przez ten czas nie spożywali potraw mięsnych i nabiału. Był to surowy post, o chlebie i wodzie. Popularne były praktyki pokutne polegające na wyznaniu swoich win w refektarzu, przed współbraćmi i biczowaniu się. Wielu braci i ojców nosiło włosiennicę, czyli pas pod ubraniem z bardzo szorstkiego materiału, który przypominał o cierpieniu Jezusa. Kto chciał, mógł sobie złagodzić post, ale za to nie opuszczał murów klasztornych. W Wielkim Poście w świątyniach franciszkańskich gromadziły się tłumy wiernych zwłaszcza w tzw. "marcowe piątki" zwane pasyjnymi. Już w czwartek wieczorem rozpoczynały się modlitwy uroczystymi nieszporami, a w piątek nabożeństwa trwały praktycznie cały dzień. Wierni uczestniczyli także we mszach św. z kazaniami pasyjnymi. Do zakresu piątkowych modlitw trafiło później nabożeństwo Gorzkich Żali. Dzisiaj praktyki postne są dużo łagodniejsze. Post obowiązuje w poniedziałki, środy i piątki. Niektórzy na cześć Matki Bożej poszczą też w soboty. Piątkowe nabożeństwa Drogi Krzyżowej nie są już takie długie, ale nadal gromadzą rzesze wiernych. Franciszkanie w Pilicy zawsze w szczególny sposób celebrowali nabożeństwo o męce pańskiej. Codzienne godziny rozmyślania poranne poświęcali rozpamiętywaniu męki Chrystusa. Wraz z budową klasztoru i kościoła zapoczątkowali zwyczaj odprawiania dwóch dróg krzyżowych dla wiernych: w kościele i na placu kościelnym. Kapituła prowincji w Sandomierzu w roku 1758 nakazała by ojcowie w każdą niedziele i święta po nieszporach wraz z zakonnikami i ludem odprawiali drogę krzyżową. Zarząd prowincji nakazał natomiast odprawianie tego nabożeństwa w piątki w Wielkim Poście. Zakonnikom drogie było również nabożeństwo ku czci Serca Pana Jezusa z rozpamiętywaniem męki pańskiej i postanowili je odprawiać razem. W skład piątków pasyjnych wchodzą:

-śpiew godzinek o Męce Pańskiej

-Droga Krzyżowa

-Msza św. z kazaniem pasyjnym

-śpiew Gorzkich Żali

-ucałowanie relikwii Krzyża Świętego, które znajdują się w klasztorze w Pilicy.

Nabożeństwo to, charakterystyczne dla kościołów franciszkańskich, od dziesiątków lat cieszy się w Pilicy popularnością wśród wiernych, którzy przybywają na nie nie tylko z najbliższej okolicy.

Klasztor oo.franciszkanów

Cedron

 Spośród obrzędów Wielkiego Tygodnia obchodzonych w różnych regionach Polski w naszej miejscowości zachował się zwyczaj zwany Cedronem obchodzony na pamiątkę przejścia Chrystusa przez rzekę Cedron w drodze z Ogrojca na sąd Annasza i Kajfasza. Zwyczaj ten korzeniami musiał sięgać wcześniej, bo rytualne obmywania odbywały się we wszystkich kulturach, od czasów starożytnych począwszy. W nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek przed wschodem słońca należało udać się do źródeł rzeki, potoku lub strumyka i tam dokonać symbolicznego obmycia. Wierzono, że w tym dniu woda nabiera cudownych właściwości, zabiera wszelkie choroby, a obmytemu w połączeniu z modlitwą zapewnia zdrowy i moc życiową.  Ten symboliczny gest sprawia, że człowiek rodzi się na nowo – zdrowy i silny fizycznie, psychicznie i moralnie. Do źródła należało udać się w milczeniu, pogrążając się w cichej modlitwie, nie rozmawiając z nikim i nie oglądając się za siebie aby "złe moce" nie podążały z idącym. Po przyjściu do źródła należało obmyć twarz, ręce i kolana. Miało to chronić przed chorobami reumatycznymi, Woda leczyła oczy, choroby skórne a dziewczętom i kobietom dodawała urody, powabu i czaru. Płukano również usta i zęby. Należało również napić się tej wody .Wodę nabierano do naczynia i przynoszono do domu. Kropiono nią wszystkie pomieszczenia domu oraz chlewy i obory. Dawano ja także do picia zwierzętom. Do domu należało wracać w milczeniu, nie oglądając się za siebie, ale inną drogą.Zwyczaj ten był charakterystyczny dla Polski południowej i Śląska. Byl to zwyczaj nie tylko religijny, ale także w znacznej mierze oczyszczający i profilaktyczny, bo takie właściwości przypisywano od wieków wiosennej, żywej wodzie. Gospodarze wróżyli sobie z panującej w Wielki Piątek pogody, w myśl przysłowia: "Jeśli w Wielki Piątek rosa ładne będą prosa, jeśli deszcz pokropi- radujcie się chłopi. Zwyczaj te jest żywy do dziś w naszej miejscowości, chociaż trzeba obiektywnie powiedzieć, że stopniowo zanika.

Źródła Pilicy

Inne zwyczaje wielkanocne

W Wielki Piątek na pożegnanie postu młodzi ludzie organizowali pogrzeb żuru. Żur symbolizował ciężki czas umartwiania i postne jedzenie. W garnku zbierano różne śmieci wieszano go na drzewie i publicznie rozbijano. Na Kielecczyźnie często garnek z resztkami przywiązywano na głowie młodemu chłopakowi, który szedł pierwszy, jakby w kondukcie pogrzebowym. Na zakończenie korowodu garnek tłuczono mu na głowie.

Innym zwyczajem było używanie w Wielki Piątek kołatek, którymi wyganiano post. Od Wielkiego Czwartku nie używano w kościołach dzwonów. Do rezurekcji zastępowały je kołatki. Wierzono również,że kołatki odpędzały diabły.

Powszechnym zwyczajem od XVII wieku było w Polsce organizowanie grobów pańskich w kościołach. W tradycji ludowej i staropolskiej przy grobach stała straż symbolizująca rzymskich żołnierzy pilnujących grobu Chrystusa w Ziemi Świętej. Na Kielecczyźnie byli to mężczyźni w charakterystycznym odzieniu przypominającym mundury. Z czasem rolę strażników przejęli strażacy.

W niektórych regionach Polski Wielkanoc nazywana była dniem bez dymu, bo zwyczaj zakazywał rozpalania dużego ognia. W wielkanocną niedzielę nie podawano obiadu. Na stole zastawionym do śniadania powinno znaleźć się tyle jedzenia aby wystarczyło na cały dzień.

Tradycją Niedzieli Palmowej była w Małopolsce i w Kieleckiem procesja z Jezuskiem Palmowym, która przetrwała w niewielu miejscowościach. Drewnianą figurę Chrystusa na osiołku, wożono na wózku podczas uroczystej procesji w Niedzielę Palmową. W ten sposób odtwarzano triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, gdy ludzie witali go rzucanymi mu pod nogi płaszczami i gałązkami palmy oraz słowami Hosanna. W ten sposób odtwarzano triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, gdy ludzie witali go rzucanymi mu pod nogi płaszczami i gałązkami palmy oraz słowami Hosanna. Pod koniec XVIII wieku zwyczaj został zakazany przez władze kościelne. Przetrwał jednak w powiecie myślenickim.

O innych wielkanocnych tradycjach można przeczytać na stronie pilickiej biblioteki